|
Olcia napisał: | Świetne ale przypominam że na tym forum są osoby niepełnoletnie, a to opowiadanie zawiera niecenzurowane słowa |
dobrze ale to moje opowiadanie i moge pisac jak chce
Lenna zasnęła. Obudziła się następnego dnia z lekkim bólem pleców, ale nie ma, co się dziwić, jeśli śpi się na dywanie. Pisikle otworzyła zaspane oczy i rozejrzała się. Na kanapie, obok której spała, leżał chłopak. Nagle przypomniała sobie. Ulica. Napad. Ten chłopak. Wampir. Ratunek. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko patrząc na chłopaka. Wstała z podłogi. Nina podniósł znużone powieki. Lenna pobiegła na górę wziąć prysznic i przebrać się poczym zeszła na dół i wpadła do kuchni. Kiedy przygotowała śniadanie usiadła na blacie tak, że widziała chłopaka śpiącego w salonie.
- Kim jest ten chłopak?-Zapytała sama siebie patrząc na bruneta z zainteresowaniem.
Chłopak otworzył błękitne oczy i rozejrzał się wkoło. Nie za bardzo pamiętał to, co się wczoraj wydarzyło. Pamiętał jedynie spotkanie z Markusem i tą dziewczynę o zielonych oczach. Zobaczył trochę niewyraźną postać zbliżającą się do niego. Podniósł się lekko do góry, ale zaraz potem syknął z bólu.
- Nie ruszaj się- usłyszał głos blondynki kucającej obok kanapy.
Chłopak pokiwał głową i opadł delikatnie na poduszki.
- Masz ochotę na śniadanie? – Zapytała uśmiechając się lekko.
- Czemu nie – odparł chłopak.
Dziewczyna na chwilę zniknęła mu z oczy i poszła do kuchni po talerz kanapek i coś do picia. Wróciła, a obydwoje zjedli posiłek śmiejąc się i rozmawiając. Wyglądało jakby znali się całe wieki.
- To właściwie jak masz na imię? – Spytała śmiejąc się.
- Tom – odparł. – A ty?
- Lenna – uśmiechnęła się.
Zamyśliła się lekko.
Tymczasem w odległym królestwie
- Gdzie Felton?! – Warknęła Pani Ciemności.
Jej córka, Gypsy podniosła głowę i spojrzała na matkę, którą jakby mogła, to, czym prędzej zabiłaby, lecz nie miała aż tak wielkiej siły.
- Nie wiem – odparła obojętnym tonem.
- A przecież to twój przyjaciel! Myślałam, że wiesz gdzie się szlaja – rzuciła pani patrząc na dziewczynę.
Gypsy zeskoczyła z parapetu okna i podeszła do drzwi komnaty.
- Nawet jakbym wiedziała to bym ci i tak nie powiedziała – warknęła cicho i wyszła trzaskając drzwiami.
Co jej matkę, mógł interesować Tom, przecież to jego życie, i ją najmniej powinno obchodzi, co robi i gdzie? Dziewczyna zaczęła się trochę martwić o przyjaciela, bo długo nie wracał. Postanowiła, że jeśli do wieczora nie wróci, zacznie go szukać. Czasami miała ochotę wrócić do zamku, wiedząc, że nie ma w nim ani jej matki, ani ojca. Czasami marzyłby stać się człowiekiem bądź aniołem, ale to tylko marzenia. Żyła przepowiednią, która głosiła:
W odległej galaktyce znajduje się osoba, która może przerwać smutny los wampirów. Narodzi się cztery dni wcześniej nim upłynie dziewiąty miesiąc ciąży. Będzie w stanie przezwyciężyć wszystko w obronie bliskich jej osób a zwłaszcza jednej. Nikt nie wie jak pokona moce ciemności. Nie będzie ona jedyną osoba po jej stronie staną najpotężniejsi ze wszystkich rodów ze wszystkich światów. Przezwycięży zło, chcąc być w ukochany.
Lenna poszła odwołac próbe. Dizewczyny były lekko zawiedzione, ale zrozumiały to. Lennves wróciła do chłopaka który zasnał znów. Dziewczyna przykryła go kocem i usiadła naprzeciwko niego. Wydawał sie miły bardzo miły...Po paru godzinach obudził sie. Lenna chciała go zapytac o pare rzeczy
-Tom słuchaj kto to był woczraj u mnie w domu? -zapytała patrzac na niego
-to był Marcus wampir - powiedział chłopak krzywiac sie lekko.
-ze kto?!Wampir?! - dziewczyna myslała ze zemdleje
-no wampir...- odparł spokojnie chłopak- to ty nie wiesz o istnieniu trzech światów?
-eee wnika na to, że jestem tak głupia i nie wiem...- powiedziała i przejechała reka po szyji
-NIe jestes głupia...zdarza sie...Wiec istnieja trzy swiaty ludzi, wampirów i aniłów. Ludzie sa po czesci potomkami aniołow ale nie do końca oddanych bogu, anioły maja swój swiat, a wampiry sa potomkami diabła, czyli anioła który sprzeciwił sie bogu -zakończył
-no dobra rozumiem ale czego on chciał ode mnie? - zapytała patrzac sie cały czas na chłopaka
-czego to chyba jasne krwi...wampiry nie zywia sie niczym innym - odparł wzruszajac ramionami. Lenna troche bała sie zadac ostatnie pytanie
-a ty...-zaczeła.
-ja?jestem pol wampirem,pol czlowiekiem.nie pije krwi,ale nie jestem zwyklym czlowiekiem jak wielu z was.pametasz jak wcoraj widzialas krew na swojej dloni a kiedy cie dotknalem powiedzialem ze nic nie masz?moge tak robic ludziom...ale nie sobie...- powiedział i wskazal reka na rane w brzuchu
-a..aha...
Tom i Lenna spacerowali po największym parku w Tallinn’ie. Rozmawiali jak starzy dobrzy znajomi. Śmiali się.
- Felton! – ktoś krzyknął zza ich pleców.
Po ciele Lenny przeszedł dreszcz i ciarki. Bała się. Tom obrócił głowę. Dziewczyna podbiegła do chłopaka.
- Gypsy, co ty tu… - zaczął.
- Cicho bądź! Gdzie ty się u licha szlajasz!
- Gypsy uspokój się! Przecież mam własne życie.
- Dobra. Fakt, ale mógłbyś mnie czasem oświecać jak wychodzisz?
- Chętnie.
Dziewczyna spojrzała srogim wzrokiem na Lennę. Ta patrzyła na nią ze strachem w oczach. Gypsy uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Może byś mnie przedstawił?
- Jasne. Lenna – Gypsy, Gypsy – Lenna.
- Witaj Lenna – brunetka uśmiechnęła się ponownie.
- Cześć – powiedziała już śmielej blondynka.
- Wracając do sprawy. Lenna skąd znasz Toma?
- Uratował mi życie.
- Wiedziałam! Jasna cholera wiedziałam! Tom ty walnięty świrze! Wiesz co cię czeka?! – krzyknęła na niego.
- Wiem – odparł pokornie, acz jednak śmiało i pewnie.
Gypsy spojrzała na niego bacznie, a potem na Lennę.
- Czy ty też pół człowiekiem, a pół wampirem? – spytała zielonooka.
- Nie. Jestem wampirem – odparła obojętnie Gypsy.
Po ciele Lenny znów przeszedł dreszcz.
- Wampirem? – spytała.
- Tak. Córką Pani Ciemności, której serdecznie nienawidzę i to z wzajemnością. Tom jest moim przyjacielem, ale mnie także nie musisz się bać. |
|
|
|